Nie dość, że Jezus, który nikogo nie skrzywdził, został skazany na śmierć, to jeszcze karę poprzedzono biczowaniem, dokładając w ten sposób ogromnych cierpień.
Ta niesłuszna męka, przyjęta przez Chrystusa w imię miłości do człowieka, była prawdą z której również czerpał mądrość bł. ks. Bronisław Markiewicz. Przyjmowanie biczów codzienności - niepowodzeń, porażek było dla ks. Bronisława wielkim wyzwaniem. Oprócz realizowania woli Boga, regularnej pracy nad sobą w Zapiskach duchowych wzywa właśnie do pracy nad krzyżami dnia codziennego, które zamierza przyjmować i pokornie znosić. Pisał: „Mówisz, żeś nic! A czemu, obłudniku, trwożysz się przed względem ludzkim, czemu smucisz się, gdy cię lekceważą - przecież mówisz sam, żeś niczym... Oto żyjesz, poruszasz się w twoim Bogu, Panu wszechrzeczy. On łączy się z tobą więcej niż mąż z żoną, ojciec z synem, brat z bratem, przyjaciel z przyjacielem, bo staje się z tobą jednym, tak iż nie mieszkasz ty w sobie, ale Chrystus Pan... Jestem gotów na wszelkie opuszczenie, na urąganie i potwarze dla Ciebie (Panie), i dlatego, że zasłużyłem na to. Tyś - nie zasłużywszy - dla mnie najnędzniejszego, nieskończenie więcej cierpiał... Pan mój i Bóg mój". I dalej: „Za krzyże i upokorzenia dziękujmy codziennie Panu Jezusowi; są to łaski wielkie, bo dają nam sposobność do większych zasług na żywot wieczny. Więcej przez cierpliwe ich znoszenie podobamy się Panu Bogu, aniżeli przez spełnianie obowiązków”.
Nauka płynąca z tej wielkiej tajemnicy mówi nam, że nasze ludzkie, codzienne bicze, należy wykorzystać do pogłębiania swego zjednoczenia z Bogiem, który w milczeniu przyjmował uderzenia z rąk rzymskich żołnierzy. Ta nasza trudna codzienność jednoczy nas ze Zbawicielem. Błogosławiony w ciężkich chwilach miał zwyczaj powtarzać słowa Chrystusa: „Uczcie się ode Mnie, żem cichy i pokornego serca” (Mt 11,29).