Domum Dei, cor vestrum! – św. Augustyn.

Wyobraźmy sobie burzę na jeziorze. Fale obijają się o małą łódź, a wicher szarpie i rozrywa żagle. Pan Jezus… śpi. Giniemy! – krzyczą z trwogą uczniowe (Mt 8,23–27).

W jednej z homilii (Sermo 63) Św. Augustyn widzi w tej scenie obraz ludzkiego dramatu – sytuacji, gdy człowieka ogarnia lęk, bo zapomina lub po prostu zaniedbuję Bożą obecność. Jezus chociaż obecny, „śpi” w naszym sercu.

Biskup Hippony radzi: Excita Christum! – Obudź Chrystusa! Problem nie leży w tym, że Bóg jest nieobecny, lecz w tym, że to my nie sięgamy po Jego moc, że Chrystus jest uśpiony w naszym srercu.

Z tej perspektywy łatwiej zrozumieć inne miejsce, w którym Augustyn wspomina słowa Listu do Efezjan: Christus habitare per fidem in cordibus vestris - Chrystus przez wiarę zamieszkuje w waszych sercach ( Ef 3,17 ). W kazaniu Sermo 64/A Augustyn wyjaśnia, że chrześcijaństwo nie jest chwilowym uniesieniem ani przelotnym wybuchem emocji.

 Zatem aby obecność Chrystusa w człowieku nie ograniczała się do chwilowego poruszenia religijnego, czy potencjalnej, lecz uśpionej możliwości duchowej, ale aby stała się realnym i trwałym zamieszkaniem w głębi osoby, konieczna jest wiara – nie okazjonalna, lecz egzystencjalnie zakorzeniona – systematyczna, dojrzała, przejawiająca się w regularnej praktyce modlitwy, formacji intelektualno-duchowej oraz miłości drugiego człowieka.

Zanim jednak człowiek uwierzy, że Pan Bóg rzeczywiście pragnie tak bliskiej relacji, często pojawia się wewnętrzny opór: „Panie, czy naprawdę jestem godzien, abyś wszedł pod mój dach?”.

Św. Augustyn w Sermo 62, komentując słowa setnika z Ewangelii (Mt 8,8), wyjaśnia, że nie są one wyrazem dystansu wobec Jezusa, lecz przeciwnie – to właśnie taka pokora otwiera przestrzeń na Jego przyjście.

Setnik rozumie, że nie chodzi o materialny dach domu, ale o duchowy „dach” – serce, które musi być wewnętrznie przygotowane, pełne pokory i otwarte na działanie łaski. W efekcie to właśnie: „Nie jestem godzien…” okazuje się najgorętszym zaproszeniem Boga do środka.

I tu dochodzimy do zdania z Sermo 58: Domum Dei, cor vestrum! - Domem Boga wasze serce.

Dla ludzi tamtej epoki, którzy postrzegali świątynię przede wszystkim jako kamienną budowlę, było to zaskakujące. Augustyn głosił, że choć materialna struktura kościoła ma swoje znaczenie, prawdziwym pragnieniem Boga jest zamieszkanie w najgłębszych zakamarkach ludzkiego istnienia – w sercu człowieka.

 Piękno zewnętrznych obrzędów nie jest wystarczające – konieczne jest, by prawdziwa obecność Boga przeniknęła do wnętrza człowieka, tam, gdzie toczy się autentyczna walka z własnymi słabościami i lękami.

W ten sposób podane kazania św. Augustyna tworzą spójną i logiczną całość. Po pierwsze – świadomość, że to właśnie ludzkie serce stanowi prawdziwe mieszkanie Boga. Po drugie – pokora, jaką okazał setnik, sprawia, że stajemy się zdolni zaprosić Jezusa pod „dach” naszej duszy.

Po trzecie – nawet gdy Chrystus zamieszka w naszym wnętrzu, Jego obecność może zostać przytłumiona przez naszą nieuważność i zapomnienie, co prowadzi do duchowego zamętu, symbolizowanego przez burzę i lęk uczniów.

Po czwarte – lekarstwem na tę duchową ospałość jest wiara, która wymaga codziennej troski i pielęgnacji. Tylko dzięki niej obecność Boga może zakorzenić się w człowieku na trwałe, czyniąc Go nie chwilowym gościem, lecz stałym mieszkańcem głębi ludzkiego istnienia.

Czy to brzmi zbyt abstrakcyjnie?

W gruncie rzeczy chodzi o coś bardzo konkretnego. Kiedy dopada nas codzienny chaos, nie chodzi wyłącznie o zmaganie się z przeciwnościami świata zewnętrznego.

Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że Bóg mieszka w naszym wnętrzu – jeśli tylko otworzymy się na Jego obecność. Kiedy ożywiamy wiarę i wołamy: „Panie, ratuj!”, doświadczamy pokoju, ale też obecności Boga – która jak światło przenika nasze lęki, rozprasza ciemności zwątpienia i umacnia serce nadzieją, że nigdy nie jesteśmy sami.

Nie trzeba lękać się naszej niedoskonałości. Liczy się autentyczna postawa pokory, jak u setnika: „nie jestem godzien….”. W takiej otwartości łaska ma przestrzeń, by oczyścić serce z duchowego balastu i przygotować je na autentyczne spotkanie z Bogiem.

Stąd też płynie praktyczny, codzienny wniosek i pytania: skoro serce jest mieszkaniem Boga, jak je pielęgnujemy? Czy pamiętamy, że Chrystus może obdarzyć nas siłą, nawet wtedy gdy życiowe burze wciąż trwają? I czy nasza wiara jest na tyle cierpliwa i wierna, by Jezus nie odszedł zawiedziony chłodnym przyjęciem?

Święty Augustyn, biskup i doświadczony przewodnik duchowy, nauczał, że prawdziwą podstawą naszej wiary jest przyjęcie Boga w sercu. Nawet najtrwalsze kamienne świątynie mogą runąć, a życiowe łodzie zachwiać się na wzburzonym morzu – lecz jeśli w nas obudzimy Chrystusa, żadna burza nie przewróci naszej łodzi, a mury kościoła staną się znakiem jeszcze ważniejszej rzeczywistości: trwałej obecności Boga w „domu” naszej duszy.

Jak powiadał Augustyn: Domum Dei, cor vestrum!

To przekonanie, rozwinięte w jego kazaniach, jest dziś tak samo aktualne dla nas, niejednokrotnie przytłoczonych zgiełkiem XXI wieku, jak było dla ludzi sprzed szesnastu stuleci.

 

Inne artykuły autora

Domum Dei, cor vestrum! – św. Augustyn.