Tydzień temu na blogu jednego z księży pracujących we Włoszech przeczytałem o cudzie, który wydarzył się w Palermo. Cud miał miejsce w tramwaju, do którego wszedł młody chłopak z Biblią w ręku. Zaczął mówić: - Chciałbym wam powiedzieć co Jezus mówi nam dzisiaj. - Bądź cicho! - rozległ się głos z tyłu tramwaju, gdzie nie było zbyt wiele osób. Młody chłopak zamilkł, ale po chwili zaczął dalej mówić: - Chrystus chce, abyśmy potraktowali ewangelię na serio. - Bądź cicho! Słyszysz! - rozległ się głos mężczyzny, który na kolanach trzymał swoją córkę.
Chłopak już nie zważał na protesty pasażera z tylnego siedzenia, ale dalej głosił ewangelię.
- Teraz to cię uspokoję - powiedział mężczyzna, który posadził swoją córkę na siedzeniu i ruszył w stronę chłopka. W tym momencie wydarzyło się coś niezwykłego. Córka tego zdenerwowanego człowieka krzyknęła: Tato, proszę! Nie bij go!. Jej ojciec odwrócił się, padł na kolana i zaczął bardzo płakać. Jak się później okazało dziewczynka od urodzenia była głuchoniema.
Nie tyle sam cud zrobił na mnie wrażenie, ile słowa tego młodego chłopaka: „Chrystus chce, abyśmy potraktowali ewangelię na serio”.
Dzisiaj w Ewangelii Jezus mówi, że jeżeli ziarno, które wpadnie w ziemię nie obumrze, to nie wyda plonu. Że każdy, kto chce zyskać swoje życie, musi je najpierw stracić. Że gdzie jest On, tam będzie Jego sługa.
Myślę, że przede wszystkim musimy umierać dla naszego grzechu, który często sprawia, że zamykamy się na innych i nie możemy wydawać dobrych owoców. Tak często kiedy słyszymy upomnienia, że nie należy tak robić, że to jest przeciwko Panu Bogu, odpowiadamy: „Zostaw mnie! To jest moje życie!”. Jak ciężko w takich sytuacjach stracić SWOJE życie. Zrezygnować ze swoich planów i wizji. Kiedy potrafimy umrzeć dla siebie, to nie będziemy mieli problemu iść tam, gdzie są spragnieni, głodni, nadzy… Tam jest przecież Chrystus.
Potraktujmy to na serio!